Książki

piątek, 22 maja 2015

Projekt #skakanka# - tydzień 1 i tydzień 2 / + playlista do treningu

Zostałam zmotywowana do ćwiczeń. W końcu ;) O powodach tej decyzji może napiszę innym razem. Za to poniżej możecie przeczytać moje notatki treningowe z ostatnich dwóch tygodni.


Kupiłam w Decathlonie skakankę - zwykłą, jedną z tańszych. Ze wszystkich możliwych kategorii, które można przypisać temu prostemu przyrządowi sportowemu, były ważne dwie rzeczy: skakanka ma być na łożyskach oraz ma mieć regulację długości. Wybrałam ten model:





Zapłaciłam niecało 20 zł (chyba 19,99 zł tak dokładnie). Skakanka naprawdę jest warta tych pieniędzy. Idealnie chodzi, nie plącze się, jest o wiele szybsza od sznurkowej.


Poniżej relacja z majowych treningów:

dzień 1 - 09.05.2015 - sobota
Auuuuuł... Skakanie boso (no.. w skarpetkach) to nie był najlepszy pomysł. Po kolejnym, nastym uderzeniu skakanką w palce stóp, miałam dość, Obiektywnie rzecz biorąc, to skakało się całkiem nieźle. Pierwsza seria była na siłowni (thx Asiu). Dlatego nie mam pojęcia, ile czasu skakałam. Naprawdę, nie potrafię określić, czy były to 3 minuty, czy 15 minut. Asia cały czas coś opowiadała - bo rozmową nie nazwałabym mojego wydyszanego co jakiś czas 'aha', 'naprawdę' i 'hyyyy..' ;) 
Po powrocie do domu stwierdziłam, że nie może być tak, że nie wiem, ile skakałam. Więc, skoro tego nie wiem, to zrobię 'trening' jeszcze raz. Nie weszłam nawet do domu. Na schodach położyłam plecak, wyjęłam telefon i włączyłam na głośnik poniższy kawałek - wersja, którą mam, trwa dokładnie 5 minut. Wierzcie mi - to było najdłuższe 5 minut tego roku ;)
Teraz, po kilkunastu minutach od powrotu do domu, bolą mnie łydki i ramiona (!!!).

Muse - Uprising


dzień 2 - 10.05.2015 - niedziela
Czas treningu - 0 minut. Powód - wybory prezydenckie. Kto kiedyś pracował w OKW, wie, dlaczego nie miałam ani sił, ani ochoty na jakikolwiek trening.
Aha.. wieczorem zaczęły boleć mnie ramiona. Spodziewałam się zakwasów na łydkach. A tu taka niespodzianka.

dzień 3 - 11.05.2015 - poniedziałek
Zwlekałam cały wieczór z wyjściem na trening. Ponieważ obiadokolację zjadłam koło 19.00, stwierdziłam, że poskakać pójdę o 21.45. Minęła 22.20, a ja dalej siedziałam przed komputerem. W końcu kopnęłam samą siebie w pewną część ciała i wyszłam z domu. W drzwiach mnie cofnęło, bo okazało się, że faktycznie są 'ogrodnicy' i noc jest po prostu potwornie zimna. A ja ubrana w dres i bluzę. Trznąchnęło mną jakbym miała febrę. Już miałam zrezygnować, ale (!!!) uznałam, że to głupota. Najpierw oficjalnie zobowiązałam się na blogu dziewczyn Fabryka codzienności do skakania, a teraz z powodu niskiej temperatury rezygnuję? No way!!! Włączyłam muzykę, zagryzłam zęby i zaczęłam skakać. Po 1,5 minuty pomyślałam "Zimno??? Jakie zimno??? Gorąco jest!!!". 
Podstawowym założeniem było wyskakanie 5 minut. Tyle, żeby się rozgrzać. A skakało mi się tak dobrze, że wyskakałam 12 minut. Przy pierwszej piosence - skoki obunóż, przy drugiej przeskakiwałam z nogi na nogę, przy trzeciej mieszałam obie metody. I jestem z siebie bardzo zadowolona. Fajnie jest pokonać swojego małego lenia :)

Awolnation - Sail

Jason Walker - Echo

Fall Out Boy - The Phoenix




dzień 4 - 12.05.2015 - wtorek
Miałam dziś stresujący dzień, więc wieczorny trening cardio był idealnym odstresowywaczem. Dla odmiany po wczorajszym przymarzaniu, na dworze było ciepło, około 16 st.C. Czułam się trochę zmęczona, i bolały mnie łydki. Ale postanowiłam jeszcze dać z siebie trochę energii i wyskakać 10 minut (tyle zaplanowałam), a jutro zrobić przerwę. Cóż, w pewnym sensie nie wykonałam planu ;) Po pokonaniu pierwszego bólu i rozgrzaniu mięśni, trening zmienił się w przyjemną zabawę. W efekcie wyskakałam łącznie około 22 minut. Kiedy zaczęłam potykać się co drugi skok, uznałam, że na tym zakończę. Nie chciało mi się wracać do domu, więc jeszcze przez kilka minut porozciągałam mięśnie i ścięgna, zrobiłam trochę wymachów i skłonów. Kiedy oddech i tętno wróciły do normy, i zaczęło się robić chłodno, w końcu zakończyłam ćwiczenia.
Jeśli jutro będę się czuć bardzo zmęczona, robię dzień bez treningu. Jak nie, to jeszcze zrobię jutro sesję skakankową, a odpocznę w czwartek.

Dziś skakałam przy:

Panic! At The Disco - Let's kill tonight

\
metal version cover - Toxic (Britney Spears)


The White Stripes - Sevent Nation Army (The Glitch Mob Remix)


Joann Jett and The Blackhearts - I love rock'n roll



Boyce Avenue - Fuc*in' Perfect (Pink cover) 



Linkin Park - Castle of Glass

dzień 5 - 13.05.2015 - środa
Jestem ciekawa, kiedy sąsiedzi mnie pogonią. Bo kolejny dzień z rzędu katuję przez dłuższy czas te same piosenki. Całkiem dobrze się przy nich skacze, co widać po dzisiejszym wyniku - całe 30 minut. Nie było łatwo, ale zaparłam się, że nie chcę wyskakać mniej, niż wczoraj. I udało się, choć ostatnie 10 minut było jedną wielką walką - ze skakanką, bolącymi łydkami i ogólnym uczuciem zmęczenia. Ale dałam radę.

dzień 6 - 14.05.2015 - czwartek
40 minut - chyba byłam zbyt zmęczona, by robić notatki.


dzień 7 - 15.05.2015 - piątek
50 minut. Zmotywowałam się do tak długiego skakania, na dodatek trzeci dzień z rzędu, bo wiem, że na pewno jutro nie będę trenować. I prawdopodobnie w niedzielę też nie dam rady.  Ale w końcu nie samą pracą i treningami człowiek żyje. Wybywam na weekend na podlasie.Choć wiem, że godziny spędzone za kierownicą dadzą mi się we znaki, mam też nadzieję na spędzenie przyjemnego czasu z rodzinką.

dzień 8 - 16.05.2015 - sobota
Weekend wyjazdowy - 0 minut. Za to po raz pierwszy od kilku lat spędziłam wieczór przy ognisku. I wiecie co, było super :) Jednak grill nie ma takiego uroku, jak płonące szczapy drewna.

dzień 9 - 17.05.2015 - niedziela
Treningu nie było. Po przejechaniu niby niewielu, bo raptem 150 kilometrów, byłam padnięta. Nie lubię prowadzić samochodu w godzinach, gdy wszyscy wracają z weekendów. Wyprzedzanie 'na trzeciego' doprowadza mnie do szału. I wciskanie się na siłę, wymuszanie pierwszeństwa i inne grzechy polskich kierowców. Dlatego po wstawieniu samochodu do garażu padłam jak ścięta lilija. Dosłownie - zakręciłam się w koc i poszłam spać. O treningu nie mogło być mowy. Na upartego owszem, mogłam się zmusić do tych 20 minut, ale uznałam, że jak mam udawać, że skaczę i robić to na pół gwizdka, to już lepiej było sobie darować i przynajmniej się wyspać..

dzień 10  - 18.05.2015 - poniedziałek
Po dwóch dniach przerwy nie było mowy o wymówkach. Cały wieczór biłam się z myślami - wyjść poskakać, czy dać sobie spokój. W końcu o 22.00 stwierdziłam, że nie ma zmiłuj. Skoro się publicznie zobligowałam do treningów, to teraz trzeba dotrzymać słowa. Naprawdę mi się nie chciało. I mimo to wyskakałam 30 minut. Lekko też zmodyfikowałam ścieżkę dźwiękową. Do playlisty dołączyli:

Fun - We are young



Thirty Second to Mars - This is war




dzień 11  - 19.05.2015 - wtorek
Powietrze ciężkie i burzowe. Ledwo oddychałam, a po powrocie z pracy czułam, że nie kontaktuję z rzeczywistością. Nie rozumiałam, co się do mnie mówi. Wieczór, jak w niedzielę, zakończyłam wczesnym pójściem spać. Nic na siłę.

dzień 12  - 20.05.2015 - środa
Nieciekawej pogody ciąg dalszy. Cały dzień chodziły burzowe chmury. Powietrze było tak ciężkie, że aż trudno było oddychać. Na szczęście wieczorem przeszła porządna burza, z rewelacyjnymi piorunami. Zastanawiałam się, czy znowu nie będę mieć przymusowej przerwy, ale jednak nie. Po wyładowaniach powietrze zrobiło się w końcu rześkie i można było wyjść na trening. Nie spodziewałam się, że uda mi się zrobić rekord - bez większego problemu wyskakałam całe 60 minut. A przez cały czas treningu obserwowałam wyładowania atmosferyczne w chmurach. Dobrze, że pioruny nie uderzały już w ziemię, bo wtedy chyba bym uciekła do domu.

Kolejne piosenki do paylisty treningowej:

Indila - Dernière Danse


The Cab - Angel With a Shotgun

The Black Eyed Peas - Pump It

dzień 13  - 21.05.2015 - czwartek
Przyznaję - z pełną premedytacją zrobiłam sobie dzień bez treningu. Tak więc dziś 0 minut skakania Bo chciałam posiedzieć przy komputerze i obejrzeć ostatni odcinek 10 sezonu Supernatural. I wsiąkłam zupełnie w 'Wiedźmina 3 - Dziki Gon' (niestety, tylko oglądam nagrania na youtube - mój komputer nie odpaliłby nawet Wiedźmina 1 :( ) Mimo to myślę, że po wczorajszej godzinie skakania ten dzień wolnego bardzo się przyda. Nie mam może zakwasów, ale ogólnie czuję się trochę zmęczona.

dzień 14  - 22.05.2015 - piątek
Zakończyłam drugi tydzień regularnego skakania. Dzisiejszy trening rozpoczęłam przy przepięknym zachodzie słońca.





A zakończyłam ponad 40 minut później, w prawie zupełnych ciemnościach.


Jeszcze dwa kawałki do playlisty:
Hozier - Take Me To Church



W planach miałam też wypróbować skalpel Chodakowskiej, ale przyznaję - nie mam już na to siły.Cóż, może po weekendzie uda się coś więcej w tym temacie zrobić.


Co mogę powiedzieć po tych dwóch tygodniach? Że czuję się bardzo dobrze. Lepiej śpię, jestem mniej zestresowana. Zauważyłam też, że zmieniła się moja dieta. Zupełnie nieświadomie, bez planowania, poprawiłam jakość posiłków, równocześnie zmniejszając spożycie słodyczy. Mam też poczucie, że w końcu zaczęłam robić coś dla siebie - coś, co za kilka miesięcy przyniesie dobre efekty.


Jak widać - wpis kilometrowej długości. Jeśli jesteście ciekawi notatek po kolejnych treningach - dajcie znać. Mnie - to przyznaję - motywowała do treningów obiecana  dziewczynom z Fabryki Codzienności relacja z efektów ćwiczeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz