Lubię czytać (i oglądać) notatki i wariacje na temat 'tydzień w zdjęciach'. Postanowiłam sama spróbować sił w tego typu uwiecznianiu mijającego czasu. Niestety, mój komórczak nie zalicza się do smartfonów fotograficznych, więc zdjęcia są średniej jakości. I nie zawsze łapie AF, więc fotki wychodzą rozmyte, a nie zawsze można powtórzyć ujęcie. Plus jest taki, że na robienie fotek komórką nikt nie zwraca uwagi, a gdybym wyjęła z torebki aparat, tak łatwo by nie było.
A oto wyniki mojego eksperymentalnego tygodnia.
01.11.2014 - Wszystkich Świętych - wiem, powinnam umieścić jakieś zdjęcie z cmentarza, może palący się znicz czy coś w tym rodzaju. Ale nie miałam przy sobie niczego, czym mogłabym uwiecznić te chwile. Za to w domu miałam przyjemność bawić się zakupionymi kilka dni wcześniej pieczątkami. Mała rzecz, a cieszy ;) A serio, to pieczątki będą mi służyć do zaznaczania w kalendarzu ważnych dni - kwiatek przy dniach urodzin, imienin i innych rocznic, a motylek przy innych ważnych okazjach, o których powinnam pamiętać. Lubię takie papiernicze 'ozdóbki', no co, nie wolno? :)
02.11.2014 - tak wyglądają trasy krajowe, gdy jedzie się o wczesnym poranku. Pusto i cicho. Nad polami jeszcze unosiła się mgła (która wg. wiadomości usłyszanych w radio, utrudniła poranny ruch lotniczy na Okęciu). Szkoda, że wieczorny powrót był już w sznurku samochodów, z prędkością max. 40 km/h. Masakra, naprawdę. Jedyny plus - nikt się nie wyprzedał 'na trzeciego', bo i tak nie miało to sensu.
Uwaga - projekt autorski wujka T. Dzieciaki były zachwycone, naprawdę. A jeśli chodzi o wytrzymałość sprzętu, to sprawdzany był przez dwóch panów ważących razem z 10x więcej od dzieciaków. Huśtawka przeszła więc pozytywnie porządny test BHP.
03.11.2014 - chyba miałam dłuuugi dzień w pracy, bo nie mam żadnej fotki pod tą datą
04.11.2014 - za to we wtorek trochę się działo.
Tak wygląda zachód słońca o godzinie 15.40. Dawno nie widziałam go na żywo, więc ten wyjątkowo musiałam uwiecznić, szczególnie, że wyszłam wcześniej z pracy, co nie zdarza się zbyt często.
W pociągu oczywiście szybkie spojrzenie w kalendarz. Stwierdziłam też, że kolor torebki wyjątkowo pasuje do zieleni Kolei Mazowieckich.
Tutaj lektura na ten tydzień - zbiór przepisów dot. zbliżających się wyborów. Gdyby ktoś się nudził, to może znaleźć powyższe ustawy na stronie pkw.gov.pl.
Wieczorem stwierdziłam, że mam natchnienie na czyszczenie szafy. Miałam też zdjęcie sterty ubrań, które wyjęłam z półek, ale uznałam, że nie nadaje się to do upubliczenienia ;)
05.11.2014 - poranek na PKP. Jakoś tak podoba mi się to zdjęcie :)
Od kilku miesięcy obserwuję, jak rośnie ten wieżowiec- Warsaw Spire. Z tygodnia na tydzień jest wyższy. A jeszcze niedawno była tylko ogromna dziura w ziemi.
Parking w pokoju. Do uważania, po czym chodzę, przyzwyczaiłam się już dawno. Możecie mi wierzyć, ale jak dotąd zdeptanych zostało tylko kilka samochodzików. I nikt sobie zębów nie wybił ;)
06.11.2014 - widok z okna biura, wcale nie tak późno w nocy.
A na stacji coś, co mnie gryzie - na brzegu peronu leżą klucze. Jakaś dziewczyna, wyciągając coś z torebki, je zgubiła. Słyszałam brzdęk, ale myślałam, że kopnęła jakąś puszkę czy coś w tym stylu. Ona wsiadła do pociągu, a chwilę później jakiś chłopak podniósł klucze i (mam nadzieję) zaniósł do kasy biletowej. Liczę, że dziewczyna odzyskała zgubę.
07.11.2014 - odrabiałam pracę domową z pierwszakiem. Zadanie - narysować kota. Młody nie bardzo wiedział, jak się do tego zabrać, więc krok po kroku rysowałam mu swoją wersję zwierzaka. On przerysowywał, zgodnie z moimi sugestiami. Obawiam się, że talentu plastycznego nie mam za grosz ;) Mam tylko nadzieję, że Pani w szkole będzie bardziej wyrozumiała :)
08.11.2014 - i moje najnowsze 'zadanie bojowe' - ogarnięcie zeszytu z przepisami (do przeczytania w poprzedniej notce). Tutaj tylko zdjęcie jednej z kartek, która sporo już przeszła. I mój ukochany przepis na Izaurę (a może Isaurę???).
09.11.2014 - dzień otwarty II linii metra. Największa atrakcja dla mniejszych i większych chłopców - góra klocków lego. Przyznaję, że ja też miałam radochę, pomagając w budowie tira.
Przejeżdżając tym tunelem, zastanawiałam się, czy twórca projektu nie miał doświadczeń ze śmiercią kliniczną. Mi podczas jazdy schodami ruchomymi cały czas przypominał się fragment ze Shreka, gdy Osioł krzyczy do ranionego strzałą ogra 'A jak zobaczysz długi tunel, to nie idź w stronę światła!'.
Zjeżdżamy w dół.
Wyjeżdżamy na górę.
Na koniec przepiękna, czerwona stacja 'Rondo Daszyńskiego'. Już niedługo będę tam pomykać regularnie - jeśli przekonam się do jazdy pod dnem Wisły.
Jak Wam się podoba taki post? Bo mi się naprawdę fajnie podsumowywało ostatnich kilka dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz