Książki

sobota, 8 listopada 2014

Przepiśnik - coś starego, coś nowego, czyli drugie życie zeszytu z przepisami



Dostałam dziś 'w spadku' zeszyt z przepisami. To jeden z kilku, które były prowadzone przez mamę i siostrę. Znalazłam też kilka kartek z moimi zapiskami. Najśmieszniejsze jest to, że większość przepisów nie znajduje się w zeszycie, a na luźnych kartach, włożonych do niego. Dodatkowo stan kartek wskazuje, że zeszyt sporo przeszedł. W sumie nic dziwnego - są to przepisy, które były wykorzystywane wielokrotnie. A wiadomo, jak to w kuchni jest - czasem się coś rozleje, czasem kapnie z łyżki. Dlatego kartki wyglądają tak, jak wyglądają. Czyli jak po ciężkich przejściach.








Przy okazji odnalazły się przepisy, których długo szukałam - na ciasto Izaura i Karpatkę Beaty (przepis sprzed 30 lat). O ile Izaurę mam zamiar zrobić w najbliższym czasie, to klasyczna karpatka mimo wszystko trochę mnie zniechęca. Choć muszę przyznać, że jej smak wynagradza ilość pracy, którą trzeba włożyć w przygotowanie ciasta. 

Tak przy okazji dygresja - ozdabianie notesów naklejkami to wcale nie jest moda ostatnich lat.








Ponieważ nie chciałabym, aby te wypróbowane przepisy przepadły, rozpoczęłam przepisywanie ich do nowego zeszytu. I oczywiście na kartkach zeszytu, a nie na luźnych świstkach papieru. Swoją drogą dziwne, że 'zeszyt' przetrwał tyle lat i nic z niego nie zginęło. A nawet doszło kilka podrukowanych przepisów.










Mam zamiar uzupełnić 'Przepiśnik' o kilka rewelacyjnych potraw, które mama robi 'na oko', a których nigdy w życiu nie znajdę na żadnym blogu kulinarnym. A które chciałabym kiedyś sama przygotować. Szkoda, że nigdy nie zostały spisane potrawy, które gotowała moja babcia. Z niczego potrafiła zrobić tak smaczne potrawy, że brak słów. I dodam też trochę nowości, które wypróbowałam w ostatnich latach, a które w postaci plików doc. plączą się po folderze'moje dokumenty'.
Nie pozostaje nic innego, jak życzyć Wam smacznego :)

P.S. Też macie takie zeszyty z przepisami, czy szukacie inspiracji kulinarnych w internecie?




6 komentarzy:

  1. Moja mama ma taki Przepiśnik ;) kartki też co poniektóre są wygnięcione i "po przejściach" i też w nim dużo takich luźnych kartek ;) ma to swój urok, ale ja zazwyczaj jednak korzystam z przepisów z internetu.
    A ta Twoja Izaura to takie ciasto na kształt sernika z masą serową i ciemnym ciastem? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie takie stare, wypróbowane przepisy, mają ogromny urok. No i te ślady użytkowania zeszytu przez 2 lub 3 pokolenia... Przepiśnik ma duszę, w przeciwieństwie do ekranu monitora czy zwykłych książek kucharskich.
      Tak, pod nazwą Izaura funkcjonuje u mnie ciasto typu 'sernik na murzynku'. Jak mi się uda, to pochwalę się rezultatami pieczenia :)

      Usuń
  2. Ja szukam inspiracji w internecie, ale powoli zakładam już swój własny zeszyt z wypróbowanymi przepisami, bo zawsze wygodniej zajrzeć do zeszytu niż szukać w internecie:)
    Taki przepisnik, zwłaszcza już ze śladami użytkowania ma niesamowity urok:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dokładnie o ten urok chodzi. No i fajnie będzie kiedyś przekazać taki zeszyt córce, wnuczce czy synowej. Zostanie po człowieku jakiś ślad :)

      Usuń
  3. Kupiłam sobie przepiśnik i go uzupełniam, ale podoba mi się sposób mojej mamy. Wiele kartek, niektóre zżółknięte, niektóre poplamione, zniszczone, niektóre mają kilka dni a niektóre ponad 40 lat (pierwsze przepisy moja mama notowała w wieku 12 lat i ma je do dziś). Zawsze zastanawiałam się jak potrafo znaleźć w tej stercie konkterny przepis a ona po prostu pamięta jak wygląda dana kartka, czy jest w kratkę, a4, żółta, potargana z jakimś rysunkiem-wiele wspomnień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś wpadł mi w oko gotowy zeszyt-przepiśnik, chyba w Biedronce. Nie kupiłam go jednak, czego trochę żałuję, bo był bardzo ładny. Ale jego cena nieszczególnie mnie zachwyciła. Niedługo potem trafiłam na ten zeszyt, który widać na zdjęciu w notatce. Urzekł mnie i musiałam go kupić. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, jak go wykorzystam. A wczoraj pomyślałam, że będzie idealny na przepisy.
      Moja mama też woli mieć przepisy na luźnych kartkach włożonych w zeszyt (a w zasadzie w jego okładkę). Też nie mam pojęcia, jak znajduje ten właściwy, ale ona widocznie ma jakiś klucz. Pewnie taki sam, jak Twoja mama - szuka odpowiedniej wizualnie kartki.

      Usuń