Cudem nie jest to że skończyłam.
Cudem jest to, że miałam odwagę zacząć.
Cześć, mam na imię KatVenea i właśnie zaczęłam biegać.
To nie do końca prawda, ale tak mogłabym się teraz
przedstawiać nowo poznawanym osobom.
To nie jest moje pierwsze podejście do biegania. Kilka lat
temu zaliczyłam cały sezon, od wiosny do jesieni. Jednak na zimę przestałam
biegać i … się skończyło. Wiosną nie wróciłam do treningów. Później, po
kolejnym roku czy dwóch, ponownie próbowałam biegać, ale miałam problemy z
kolanem, które skutecznie uniemożliwiały
mi nie tylko bieganie, ale też i chodzenie. Ortopeda nie pomógł. I znów
bieganie odeszło w kąt. Potem mocno przytyłam i sport poszedł w odstawkę. Zmobilizowana
przez lekarza, schudłam 25 kilogramów. Ruch znowu stał się przyjemny. Jednak
nie było to bieganie (ciągle miałam w pamięci kolano). Zastąpiłam je innymi
rodzajami aktywności fizycznej – raz intensywniejszymi, raz mniej wymagającymi.
Ale mimo to gdzieś z tyłu głowy słyszałam cichy głosik „run, run, run,…”.
Teraz znowu mnie natchnęło. Ale pomna poprzednich problemów
ze zdrowiem, zaczynam bardzo, bardzo, bardzo delikatnie. Na serio, to na razie truchtam,
prawie szurając, w tempie szybszego marszu. I zaczynając od poniższego planu. Z
tym, że jak dotąd utrzymałam czas treningów na p
oziomie 30 minut (+ rozgrzewka i odpoczynek). Ten pierwszy tydzień wyglądał tak, że robiłam 7 serii po 2 minuty marszu i 2 minuty truchtu. Jutro przechodzę na 2 minuty marszu i 3 minuty truchtu.
oziomie 30 minut (+ rozgrzewka i odpoczynek). Ten pierwszy tydzień wyglądał tak, że robiłam 7 serii po 2 minuty marszu i 2 minuty truchtu. Jutro przechodzę na 2 minuty marszu i 3 minuty truchtu.
Do zobaczenia na
ścieżce J
I
trzymajcie kciuki za powodzenie planu - pod koniec wakacji przebiegnę 30 min. bez przerwy :):):)
źródło: http://pin.it/KY_c6eJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz