Dopadło mnie coś, czego się już w
moim wieku (;)) nie spodziewałam – trądzik. Owszem, w wieku nastoletnim miałam
etapy, gdy cera wyglądała średnio atrakcyjnie, ale nigdy nie było tak, abym
musiała korzystać z pomocy kosmetyczki czy dermatologa. Później było lepiej,
choć też nie idealnie. Do bezproblemowego pokazania się publicznie wystarczył
makijaż – śrendniopółkowy podkład oraz korektor radziły sobie z drobnymi
krostami i zaczerwienieniem. Myślałam, że temat mam opracowany i nie czekają
mnie już żadne niespodzianki w tym zakresie. Jak bardzo się myliłam ;)
Od mniej więcej 3 miesięcy bujam
się z klasycznym wysypem trądziku na połowie żuchwy, brodzie i policzku. Czoło też
nie jest w najlepszym stanie. Miałam nadzieję (złudną), że to chwilowe, może
reakcja alergiczna na nowy krem do twarzy (możliwe, że zaszkodził Anida Pharmacy - krem odżywczo regenerujący z olejkiem arganowym) lub coś w tym stylu. Niestety, minęły
kolejne tygodnie, a stan cery się nie poprawił. Od długiego weekendu nie
malowałam się i w ciągu tych kilku dni od dwóch bliskich osób usłyszałam
pytania, co mnie tak uczuliło i sugestie, czy nie planuję wizyty u dermatologa.
Stwierdziłam, że mam dość i muszę coś z tym zrobić. Rozpoczęłam od rachunku
sumienia i niestety, ale nie wyszedł on najlepiej. Mój dotychczasowy sposób
dbania o cerę był – delikatnie mówić – tragiczny. Szczegóły pominę milczeniem,
bo aż wstyd się przyznać, jak mało w tym zakresie robiłam. Postanowiłam się
poprawić i sprawdzić, czy 2-4 tygodnie intensywnej pielęgnacji wpłyną
pozytywnie na stan twarzy. Jeśli nie, to rzeczywiście zapiszę się do dermatologa,
ale mam nadzieję, że jednak nie będzie to konieczne. Trochę poczytałam,
poszperałam po blogach i przeczesałam własne zasoby kosmetyczne.
Efektem powyższego jest
następujący plan:
- przez najbliższe 1,5 tygodnia (czyli urlop) zapominam o czymś takim, jak makijaż
- skupiam się na oczyszczaniu i nawilżaniu cery
- 3 razy dziennie używam toniku
- regularnie 2 lub 3 x w tygodniu stosuję maseczki i peelingi
- nie dotykam twarzy (czyli nie podpieram brody na dłoni podczas czytania czy oglądania filmów itp.) i nie drapię żadnych skórek (!!!)
W celu zapewnienia potrzebnych
materiałów, sprawdziłam, co już posiadam, a co powinnam dokupić, i udałam się wczoraj
na zakupy do drogerii. W efekcie mam półkę zapełnioną poniższymi kosmetykami:
- Synergen, krem do mycia twarzy, 150 ml 7,49 zł
- powyższy z dodatkiem 1-2 łyżeczek cukru to świetny domowy peeling
płyn miceralny
- Ziaja, płyn micelarny dla skóry wrażliwej, 200 ml – 8,49 zł – zapas własny, który chcę skończyć w pierwszej kolejności
- Bielenda, Biotechnologia Ciekłokrystaliczna 7D, nawilżający płyn micelarny do mycia i demakijażu 3w1, 200 ml 7,99 zł
tonizowanie:
- Clean&Clear, głęboko oczyszczający tonik, 200 ml 12,39 zł – została odrobina, z którą się męczę od dość dawna – nie lubię go i już ;)
- Rival de Loop, tonik pielęgnacyjny do twarzy, 200 ml – 3,49 zł
nawilżanie
- Alterra, krem pielęgnacyjny, granat BIO, 50 ml 8,49 zł
- Rival de Loop, Hydro, Nachtcreme – około 8,00 zł w promocji
Na zdjęciu także krem Anida, który podejrzewam o pogorszenie stanu cery.
- maseczki / peelingi - około 2,70 - 3,00 zł
- Bielenda, Professional Formula, Peeling drobnoziarnisty
- Bielenda, Professional Formula, Enzymatyczny peeling dotleniający
- Bielenda, Ogórek & Limonka, Maseczka głęboko oczyszczająca (krok 1) oraz intensywnie nawilżająca (krok 2)
- Dax Cosmetics, Perfecta Beauty Mask, Maseczka na twarz, szyję i dekolt głęboko nawilżająca
- Rival de Loop, Pure Skin, Maseczka oczyszczająca
- Rival de Loop, Klarende Maske Gurkenextrakt & Bisabolol (Maseczka rozświetlająca)
- Rival De Loop, Hydro Frische Pflegemaske (Maseczka z kwasem hialuronowym)
Zahaczyłam też o aptekę, gdzie kupiłam maść Tribiotic. Po czasie zastanawiam się, czy była dobra decyzja. Po przeczytaniu ewentualnych skutków ubocznych mam duże wątpliwości, czy ją zastosować. Na razie zrobiłam tylko próbę uczuleniową, która wypadła pomyślnie.
Przy robieniu listy zakupów zainteresowała mnie też seria Ziaja Liście Manuka, niestety, jest przeznaczona do cery normalnej, tłustej i mieszanej. Moja sucha i wrażliwa cera raczej się z nią nie polubi. Ale lubię polskie firmy kosmetyczne, więc mam w planach przyjrzeć się bliżej innym produktom zarówno Zaji jak i Bielendy czy Kolastyny (ta już nie jest polska).
Za jakiś czas dam znać, jakie efekty przyniosła nowa pielęgnacja.
Może Wy macie wypróbowane
kosmetyki, zwłaszcza dla cery suchej i wrażliwej?